Polska Parafia Blackburn

N.M.P. KRÓLOWEJ POLSKI

Szczęść Boże!

Polska Parafia Blackburn

3 listopada o godz. 16.00 czasu polskiego odszedł do Pana Ksiądz kan. Aleksander Makulski.

3 listopada o godz. 16.00 czasu polskiego odszedł do Pana Ksiądz kan. Aleksander Makulski. Posługiwał w naszej parafii przez 25 lat. Pogrzeb odbędzie się w piątek 6 listopada o godz. 11.00 w parafii Jedlinsk pod Radomiem. Przesyłamy wyrazy współczucia dla Rodziny Księdza Aleksandra. Zmarłego Księdza Proboszcza polecam modlitwie wszystkich naszych parafian.

Ks. kan. Robert S. Pytel

 

Ostatnie wspomnienia Księdza Makulskiego 

Po pół wieku pracy duszpasterskiej na Wyspach, w wielu polskich i angielskich parafiach, ks. kan. Aleksander Makulski dołączył do grona mieszkańców Domu Księży Seniorów przy Wyższym Seminarium Duchownym w Radomiu. Mieszkanie urządzone minimalistycznie. Na biurku leżą zdjęcia, listy i kolorowe, okolicznościowe wydanie, w formie gazetki, opisujące historię Polskiego Duszpasterstwa i Wspólnoty Polskiej w Preston i Southport 1948–2018. Na okiennym parapecie stoi oprawiony w ramki portret jakiegoś księdza w stroju kanonika.

Szkoła życia

– Od dzieciństwa chciałem zostać księdzem. Pamiętam, jak w mojej parafii misjonarze wyjeżdżali po zakończeniu misji, a ja chciałem doskoczyć do ich samochodu i jechać tam, gdzie oni. Tak się złożyło, gdy już byłem księdzem, że stryj Marian z Londynu, który żyje do dziś, zaprosił mnie do siebie. To był rok 1966. Wtedy była komuna. O ten wyjazd starałem się dwa lata – wspomina ksiądz.

Ksiądz Makulski pochodzi z parafii Jedlińsk. Urodził się 8 czerwca 1936 roku. – Ojciec mój bardzo często podkreślał, że urodził się w tym samym roku, co bp Piotr Gołębiowski, obecnie sługa Boży, i razem z nim chodził do jednej klasy w szkole podstawowej w Jedlińsku – wspomina ks. Aleksander. – Na zakończenie wojny nasze budynki zostały doszczętnie spalone. Okropna bieda była w rodzinie. Miałem dwa lata przerwy w nauce ze względu na trudną sytuację. Jedną zimę spędziliśmy w stodole, a dwie kolejne – w oborze z krowami. Często z wdzięcznością powracam do tamtych czasów. Dla mnie to była dobra szkoła życia. Nauczyła mnie, jak być czułym na potrzeby drugich i okazywać wdzięczność. W przedzieraniu się przez te trudności życiowe Pan Bóg był ze mną i pomagał mi. W przeciwnym razie nie dałbym rady dojść do kapłaństwa i do tego, co zrobiłem. Pan Bóg mnie używa jako swojego marnego narzędzia do takich czynów, które dla mnie były bardzo wzniosłe.

Seminarium ks. Aleksander skończył u chrystusowców w Poznaniu, trochę za podpowiedzią bp. Gołębiowskiego. – Uznałem, że to miejsce będzie dla mnie najlepsze. Zawsze chciałem przynależeć do diecezji i biskup obiecał, że jako księdza przyjmie mnie do niej – opowiada.

Ksiądz wskazuje na portret księdza ustawiony na parapecie. – Po Panu Bogu i rodzicach to ks. Franciszkowi Gronkowskiemu najwięcej zawdzięczam w swoim życiu kapłańskim. Był moim wsparciem duchowym i finansowym – mówi. – Był w Zwoleniu. Gdy jechałem pierwszy raz do Poznania, nie zdawałem sobie sprawy, ile ta podróż może kosztować. Miałem tyle pieniędzy, że może by mi wystarczyło na dojazd z Radomia do Warszawy. Tak się cudownie stało, że ks. Gronkowski był akurat w Radomiu. Zapytał, dokąd jadę. Sięgnął do kieszeni i dał mi tyle pieniędzy, że wystarczyło na całą podróż. Później kupił mi pierwszą sutannę i wielokrotnie wspierał. Z czasem wszystko zwróciłem i jak tylko mogę, odwiedzam miejsce jego wiecznego spoczynku na zwoleńskim cmentarzu – dodaje kapłan.

Po ukończeniu seminarium w Poznaniu rok pracował w Jeleniej Górze, później w Dobrzanach koło Stargardu Szczecińskiego. I stamtąd wyruszył do Anglii.

Anglia wita

Trafił do Lincoln. Pracował tam Polak ks. Feliks Kamiński, który przeszedł obóz koncentracyjny w Dachau, gdzie traktowany był jak doświadczalny królik. – Cierpiał. Opatrywałem jego rany. Ciało odchodziło mu od kości. Byliśmy razem kilka miesięcy. Został zwolniony z funkcji proboszcza ze względu na stan zdrowia – wspomina ks. Aleksander. Gdy przejął już obowiązki proboszcza, okazało się, że nie ma kartotek. Zaczął odwiedzać angielskie puby, żeby tam szukać adresów ludzi z polskimi nazwiskami. Chodził też pytać do angielskich księży. Między innymi w ten sposób zaczynał poszerzać Polonię. W tym rejonie tworzyli ją głównie ludzie z terenów wschodnich, którzy zamienili szare mundury na zielone i bez przygotowania poszli na front.

– Trafili na Syberię, a tam żyli w okropnych warunkach. Pokazywali mi zdjęcia, na których wyglądali jak szkielety. Później przybyli do Anglii. Rozpoczęli nowe życie, a było to „budowanie na popiele”. Nie mogli powrócić do ojczyzny, powoli się tu urządzali. Mieszkało tam kilkuset Polaków. Byłem z nimi 16 lat – opowiada.

Mieli kaplicę w jednym z domów. Później przenieśli się do angielskiego kościoła katolickiego. Ksiądz razem z parafianami zbudował w Fenton stanicę harcerską. Kupili dużo ziemi, ustawili tam baraki, sadzili drzewa (rosnące tam sosny mają teraz około 48 lat). – Potrafiłem robić kosą, więc wycinałem trawę i chwasty. Przyjeżdżała tam młodzież, a człowiek się radował. To była nasza wizytówka i chluba dla Anglików i rodaków, którzy pochodzili z Kresów i przybywali tu na doroczny zjazd. Przez 30 lat byłem ich kapelanem – mówi. Gromadzili się tam 17 września, w rocznicę wywózki na Syberię. Na jedno spotkanie przybyła Wanda Piłsudska, córka Józefa Piłsudskiego. Kiedyś zebrało się tam nawet 14 tys. ludzi.

Ksiądz wciąż wraca do początków swojej kapłańskiej posługi w Anglii. Wspomina czasy, gdy do jedzenia bywał zaledwie kawałek chleba, a on razem z wiernymi radował się, smucił, płakał, a także odczuwał głód. – Takie było zgranie. To wzbogacało człowieka. Moje motto życia kapłańskiego to: „Być z ludźmi i dla ludzi” – tłumaczy.

Ludzkie tragedie

Przywołuje też z pamięci ludzi, którzy jakoś szczególnie się w niej zapisali. Jednym z nich jest Tadeusz Ruman, który był lotnikiem. Ryzykując życie, przylatywał nad Warszawę i zrzucał z samolotu żywność powstańcom. Gdy był stan wojenny, dzięki jego staraniom do Polski trafiło 6,5 mln funtów w aparaturze, lekach, żywności. – To był wielki patriota i wielki katolik – podkreśla kapłan.

Z kolei Tadeusz Słota był w Katyniu. Zginęło tam 16,5 tys. polskich żołnierzy, oficerów, inteligencji. Tylko 300 z nich niemal cudownie ocalało. Wśród nich właśnie pan Tadeusz. – Opowiadał mi, że tak był wyczerpany fizycznie i psychicznie, że błagał serdecznie rosyjskiego strażnika, żeby go zastrzelił. A on odpowiedział: „Ty nie jesteś wart kuli”. I z tą świadomością on żył, a jak to wspominał, płakał jak dziecko. Pochowałem go ze 20 lat temu. Przeżył 84 lata – nie bez wzruszenia wspomina ks. Aleksander.

W Preston był obóz dla osób poranionych przez wojnę zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Ksiądz Makulski przez wiele lat razem z parafianami odwiedzał raz w miesiącu grupę rodaków, ofiary bitwy pod Monte Cassino. Zanosili im coś do jedzenia, drobne prezenty, ale przede wszystkim szli tam po to, aby z nimi pobyć. Także w Preston, zamieszkałym wtedy przez około 150 tys. ludzi, ks. Aleksander zorganizował po raz pierwszy po wojnie procesję z okazji Bożego Ciała.

– Patrzyłem, jak otwierali okna, zatrzymywali się na ulicach. To było dla nich wielkie wydarzenie – podkreśla.

Spełnione marzenie

– Na szczególne wyróżnienie zasługuje polska społeczność w Southport. Przybyłem do nich w 1983 roku. Oni nie mieli kapłańskiej posługi w języku ojczystym od czasów wojny. Przyjęli mnie serdecznie – mówi ks. Aleksander. Southport dołączono do parafii w Blackburn, gdzie był proboszczem przez 25 lat i gdzie zostało zainicjowane regularne duszpasterstwo polskie w mieście. Zawsze pamiętano o polskich bohaterach. Między innymi 11 listopada organizowali zaduszki przy grobach poległych polskich lotników w Formby znajdującym się na terenie parafii.

– Każdy pomnik na cmentarzu miał napis. Kiedyś przyjechał człowiek, który poszukiwał brata. Razem pojechaliśmy na cmentarz i znaleźliśmy miejsce spoczynku brata tego pana. On objął postawiony tam pomnik i płakał – opowiada ksiądz.

Zrzeszenie Polaków w Southport organizowało również Obchody Katyńskie, przypominając o dokonanej tam zbrodni. Zdjęcia z tych uroczystości są zamieszczone we wspomnianym wcześniej okolicznościowym wydawnictwie. Ksiądz Aleksander z dumą je pokazuje. Wśród gości z Polski u ks. Makulskiego był bp Edward Materski. To właśnie on spełnił życzenie ks. Aleksandra, przyjmując go oficjalnie do diecezji. Mianował go również kanonikiem. – To był czas, gdy powstawało w Radomiu seminarium. Dołożyłem swój „grosz” do budowy Domu Emerytów – mówi.

Przez kilka lat w WSD w Radomiu razem z ks. Makulskim zatrzymywali się Anglicy, gdy podróżowali i zwiedzali Polskę. Na trasie ich wizyt oczywiście musiał znaleźć się również Jedlińsk.

Jak podsumowuje ksiądz, udało mu się pokazać swoją ojczyznę około 700 Anglikom. – Tam każdy ksiądz ma trzy plebanie, trzy kościoły, trzy parafie. Gdy byłem na polskich parafiach, odprawiałem 4 czy 5 Mszy św. w niedziele. Między parafiami pokonywałem około 200 km. Nie było czasu jeść. Jak rano człowiek wyjechał o 8.00, to o 20.00 wrócił. Nie było obiadu, bo ciągle w drodze, z miejsca na miejsce, a gospodyni nie miałem – opowiada.

Ostatnie 13 lat posługi kapłańskiej ks. Aleksandra to praca tylko wśród Anglików. Do 80. roku życia dopisywało mu zdrowie, nie brał żadnych tabletek. – Znalazłem się w takiej parafii Grange-over-Sands, która była w sercu najpiękniejszej części Anglii. Ogród był tam duży, bardo zaniedbany. Zabrałem się do pracy, doprowadziłem ogród do porządku, ale nie myślałem o sobie. Zaczęły się kłopoty ze zdrowiem i trzeba było przyjechać do Polski – wyjaśnia.

Gdy Polska wstąpiła do UE, wielu Polaków wyjechało do Anglii. Szacuje się, że jest ich obecnie około miliona. – Przybyło też księży i parafii, ale bardzo bolesne jest to, że nowo przybywający Polacy tam znaleźli nowego boga, któremu na imię funt. Sprawy finansowe biorą górę, a rodziny są coraz bardziej rozproszone po świecie. Opowiadają, że i w Polsce tak się stanie – mówi ze smutkiem w głosie.

Swój jubileusz 50-lecia kapłaństwa ks. Aleksander obchodził w Anglii i w Polsce. Podczas uroczystości na Wyspach obecny był abp Wacław Depo. Trzy lata potem przyszedł czas na obchody 50-lecia pobytu w Anglii, które niemal zbiegły się z powrotem do ojczyzny. Przed wyjazdem, żegnając się z parafianami, ks. Makulski powiedział: „Miałem przywilej być wśród Anglików, pracować przez ostanie kilkanaście lat w diecezji Lancaster. Powracam do ojczyzny i biorę z sobą w sercu wszystkie przeżycia, które złączyły mnie z wami. Dziękuję Bogu za to, co się stało z Jego pomocą, i że mnie użył jako swojego narzędzia do pracy wśród Polaków i wśród Anglików”.

INTENCJE TYGODNIA

PORZĄDEK MSZY ŚWIĘTYCH

Polska Msza Święta w Blackburn
BLACKBURN
KAPLICA POLSKI OŚRODEK

44 Preston New Road BB2 6AH

Poniedziałek-Piątek 8.30
Sobota 19.00
Niedziela 19.00
Polska Msza Święta w Blackburn
BLACKBURN
ŚW. ANNY

France Street BB2 1LX

Niedziela 10.00
Polska Msza Święta w Accrington
ACCRINGTON
ŚW. ANNY

10 Cobham Road BB5 2AD

I Niedziela Miesiąca 13.00
Polska Msza Święta w Nelson
NELSON
ŚW. ZBAWICIELA

Bradley Hall Road BB9 8HE

II Niedziela Miesiąca 13.30
IV Niedziela Miesiąca 13.30